COVID – jak oszukano Polaków
W niniejszym artykule opiszemy rzeczy, o których było wiadomo od początku, że są kłamstwem i manipulacyjnej narracji mediów głównego ścieku, takich jak TVP, TVN, WP, Interia czy Ośrodek Kontroli Obywateli OKO.press.
Ostatnia prosta, czyli niekończące się rondo
Wkrótce po tym, jak z laboratorium wydostał się przetworzony genetycznie wirus RaTG13 ze zmienionymi mniej niż 4% genami (w kolcu otoczki dodana sekwencja «furin», zakodowana dodatkowo w najmniej prawdopodobny sposób dla wirusów), firmy farmaceutyczne ogłosiły, że rozpoczynają pracę nad tzw. szczepionką mRNA przeciwko COVID‑19. Wyizolowanie wirusa zajęło kilkanaście dni i opracowanie struktury mRNA preparatu zajęło Pfizerowi 6 dni. Nie uważasz tego za nieprawdopodobne, aby po 6 dniach od publikacji zapisu RNA wirusa wirusa mieć gotową szczepionkę? Jak się obecnie okazuje, szczepionkę, która jest całkowicie nieskuteczna.
Preparat ten nie pomaga w eliminacji transmisji wirusa.
Preparat dodatkowo traci swoją moc jeszcze zanim minie pół roku od jego podania. Nie dość, że rzekomo zaczyna chronić po 15–30 dniach od podania, to w dniu 120–180 (4–6 miesięcy) licząc od dnia iniekcji (czyli po 100–160 dniach, gdy zaczęła się jakakolwiek ochrona) – jego skuteczność spada do 47% (gdzie do zatwierdzenia preparatu jako szczepionkę potrzebne jest minimum 50% skuteczności VE>50%). Po 211 dniach od iniekcji nie wykryto jakiejkolwiek ochrony.
Podsumowując: preparat chronił przed rozwinięciem choroby wywołanej wariantem delta wirusa SARS‑CoV‑2 jedynie przez okres krótszy niż 160 dni i tylko w sytuacji przyjęcia dwóch dawek preparatu.
Dowiedziono także, że przechorowanie COVID‑19 daje dużo lepszą odporność niż podanie jakiegokolwiek jednoantygenowego preparatu przeciwko COVID‑19.
Nie są znane skutki dla odporności przechorowania i późniejszego lub wcześniejszego podania tych preparatów.
Dlaczego jest rondo a nie prosta?
Prawdziwe długodziałające szczepionki istnieją tylko dla chorób powodowanych przez patogeny posiadające stabilny materiał genetyczny. Są to więc preparaty przeciwko chorobom wywołanym przez wirusy DNA oraz bakterie.
Prawdziwa szczepionka chroni zarówno przed rozprzestrzenianiem się wirusa jak i przed samą chorobą i daje odporność stadną na czas porównywalny z długością życia człowieka (np. 30–100 lat). Dzieje się tak, bowiem komórki odpornościowe organizmu zostały zaprogramowane tak, aby wytwarzać (lub być w gotowości do wytwarzania) odpowiednie przeciwciała i eliminować patogen. Główną ideą szczepionek było to, że chronią nie tylko zaszczepionego, ale także osoby niezaszczepione i dzięki temu osoba, która z różnych względów nie może jej przyjąć (powody zdrowotne, religijne i inne) jest również w ramach szczepionej populacji chroniona. Zawsze bowiem znajdą się jednostki, które nie mogą przyjąć danego preparatu ze względu na uczulenie lub współistniejące choroby.
W przypadku wirusów ssRNA (do których należą m.in. wszystkie koronawirusy) mamy do czynienia z patogenem na bazie bardzo niestabilnego materiału genetycznego – kwasu rybonukleinowego. Pomyłki w replikacji RNA zdarzają się około 100 razy częściej niż w przypadku kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA). Mutacje (ewolucja patogenu) odbywa się więc 100 razy szybciej.
Próba stworzenia szczepionki przeciwko patogenom opartym na bazie ssRNA przenoszonym przez powietrze jest więc od razu na spalonej pozycji. Tam, gdzie nieaktualizowana szczepionka przeciwko patogenom DNA jest skuteczna 50 lat, tam nieaktualizowana szczepionka przeciwko patogenom RNA będzie działać pól roku do 2 lat, co potwierdzają wyżej przywołane badania. W przypadku wirusów roznoszących się drogą powietrzną należy spodziewać się dolnej granicy tego zakresu. Badania wykazały, że ochrona znacząco spada już po 4–6 miesiącach.
Półroczny okres dodatkowo oznacza, że nie da się przebadać nowej substancji (przeciwko nowemu zaktualizowanemu patogenowi) w normalnym czasie (5–10 lat) – umożliwiającym przebadanie skutków długoterminowych, takich jak ryzyko nowotworzenia lub powstawania chorób immunologicznych.
Z historii «szczepionek» przeciwko grypie (które były tworzone na tej samej platformie) – okazało się, że jedna konkretna – Pandemrix – powodowała narkolepsję, którą zaczęto wykrywać dopiero 8 miesięcy po jej podaniu (czyli po okresie, w jakim mogła być skuteczna – powyższe pół roku...). Zaktualizowanie antygenu w obecnych preparatach przeciwko COVID‑19 – nawet niewielkie – też może prowadzić do nowych skutków ubocznych, toteż są na nowo potrzebne badania jej bezpieczeństwa.
W ten sposób politycy doskonale wiedzący o tym, że podanie 2 dawek nie będzie końcem – oszukali Cię, że będzie to ostatnia prosta i że wystarczy się zaszczepić, aby zatrzymać pandemię. Było to wierutne kłamstwo dodatkowo rozpowszechniane w kampaniach billboardowych.
Politycy nie mogą mówić, że nie wiedzieli, bowiem nawet w szeregach PiS (jak też tzw. totalnej opozycji) jest wielu lekarzy i mieli dodatkowo możliwość prosić o fachowe opinie niezależnych ekspertów, a nie tych powiązanych z koncernami farmaceutycznymi.
Ostatnia prosta będzie więc wyglądać tak, jak na tym filmie, tylko zamiast łyżeczek będą strzykawki, a zamiast nadgryzionej czekolady – udary, zapalenia serca i kolejni sportowcy wyłączający się podczas gry i odchodzący na tamten świat.
Z czym się je +ssRNA? VADE
Od lat wiadomo, że antygeny wirusów +ssRNA (ang.: positive single strand RNA) podawane w jednoantygenowych szczepionkach powodują VADE (poszczepionkowe przeciwciało‑zależne wzmocnienie), czyli wzmocnienie przebiegu choroby – mocniejsze objawy i większe ryzyko zachorowania i zgonu. Nie trzeba daleko szukać, jak na Wikipedii, aby się o tym dowiedzieć, wraz z przytoczonymi cytatami.
Wirusy +ssRNA mają to do siebie, że gdy znajdą się wewnątrz komórki są od razu gotowe do działania – produkcji protein (antygenów), które infekują komórkę (w tym odpornościową) i mogą ją unieczynnić. Wirusy −ssRNA potrzebowałyby najpierw wyprodukować dodatnio spolaryzowaną nić RNA, a dopiero potem wytworzyć swoje antygeny. Podobnie wirusy dsDNA potrzebują najpierw wytworzyć RNA, aby dopiero potem wytworzyć antygeny. Wirusy +ssRNA są więc wirusami gotowymi najszybciej wytworzyć swoje antygeny, bowiem nie potrzebują dodatkowych etapów przetwarzania swojej informacji genetycznej.
Obok tego faktu mamy inny fakt, że słabe przeciwciała pochodzące ze słabych szczepionek (ang. leaky vaccines) zamiast szczelnie przylegać do wirionu (pojedynczej cząstki wirusa) i go unieczynniać, wiążą się słabo i po wniknięciu go komórki odpornościowej oddzielają się od przeciwciała i zaczynają swoją walkę z komórką odpornościową.
Bez obecności przeciwciał etap wniknięcia do komórki odpornościowej trwałby długo, bowiem wirion (pojedyncza cząstka wirusa) musiałby skorzystać z receptora ACE2, po to, aby został on po woli wciągnięty do wnętrza komórki.
W przypadku obecności silnych przeciwciał dobrze przylegających do wirionu, zostałby on wciągnięty szybko do komórki z użyciem receptora FcγRII (Fc‑gamma‑R2) i doszłoby do unieczynnienia przez komórkę obcego materiału i jego wydalenie w postaci nieaktywnych fragmentów.
W przypadku gdy przeciwciała są słabe (niedopasowane) – wirus skorzysta z windy FcγRII, jednak wirus oddzieli się od przeciwciała i zacznie od razu swoją robotę (ponieważ jest typu +ssRNA). Wyprodukowane antygeny wirusa zablokują mechanizmy komórki odpornościowej i ta przestanie z wirusem walczyć. Powstanie kilka kopii wirusa w miejsce jednej, z których część będzie uszkodzona, a część nieuszkodzona – gotowa do infekcji kolejnej. W ten sposób powstaje VADE – eliminacja własnych komórek odpornościowych organizmu i zwiększenie miana wirusa przed infekcją innych komórek organizmu. Im większe miano wirusa (ładunek wirusa, ang.: viral load) tym gorszy przebieg choroby.
Dodatkowo jednoantygenowość preparatów powoduje to, że nie ma we krwi osoby zakażonej przeciwciał przeciwko innym antygenom, które przyczepiłyby się do wirusa szczelnie lub też przyczepiłyby się do zainfekowanych komórek prezentujących ten antygen.
Od początku było wiadome, że ryzyko związane ze szczepionkami przeciwko wirusom +ssRNA jest podwyższone na podstawie wcześniej przeprowadzonych badań z wirusem Dengi, RSV i innymi koronawirusami. Maksymalizowano więc zyski (korzyści firm farmaceutycznych) kosztem bezpieczeństwa ludzi.
Czy się szczepić?
Tak, tylko przed chorobami wywołanymi patogenami z materiałem genetycznym DNA. Jeżeli materiał genetyczny inaczej sklasyfikowano – nie, za wyjątkiem wścieklizny i Eboli (o tym za chwilę).
Na Wikipedii znajdziesz co wywołuje daną chorobę – czy wirus czy bakterie. Jeżeli chorobę wywołują bakterie – jest jasne, że warto się zaszczepić, jednak warto byłoby sprawdzić czy antygen jest zaktualizowany (co jest trudnym zadaniem, jednak nasza redakcja po przysłaniu nazwy handlowej preparatu – postara się pomóc w tej kwestii).
Jeżeli chorobę wywołują wirusy – skuteczne są szczepionki jedynie przeciwko wirusom dsDNA (tzw. grupa I i VII). Szczepionki przeciwko wirusom z grup IV‑VI (+ssRNA, −ssRNA, ssRNA‑RT), charakteryzować się będą krótkim czasem działania. Wirusy dsRNA oraz ssDNA będą charakteryzować się pośrednimi wartościami częstotliwości mutacji, a tym samym odpowiedź na pytanie czy się zaszczepić nie będzie prosta. Dla przykładu szczepionka przeciwko rotawirusom (grupa dsRNA) chroni dzieci przez 3 lata. Taką szczepionkę warto podać dziecku z uwagi na fakt, że rotawirusy u dzieci łatwo doprowadzają do odwodnienia, zaś nawodnienie dziecka ciężko jest kontrolować. Będzie jednak zbędna u starszych dzieci i dorosłych.
Wirus SARS‑CoV‑2 należy do grupy IV, toteż aktualizowane szczepionki będą skuteczne mniej niż 1 rok (wirus szybko mutujący, dodatkowo z możliwością szybkiego szerzenia się przez powietrze, co przyspiesza tempo mutacji).
Wścieklizna i Ebola
Tutaj mamy do czynienia z chorobą długo rozwijającą się i możliwością podania szczepionki poekspozycyjnie. Oznacza to, że jeżeli dysponujemy szczepionką, która jest zaktualizowana do aktualnie panującego wariantu wirusa – jej podanie spowoduje przyspieszenie pracy organizmu nad wytworzeniem przeciwciał, zanim wirus osiągnie miano zabójcze dla organizmu. W sytuacji tych 2 chorób o śmiertelności bliskiej 100% nie jest istotne bezpieczeństwo szczepionki. Liczy się jedynie jej skuteczność.
W razie zdiagnozowania u Ciebie tej choroby, nie pytaj o eksperymentalny charakter szczepionki, ale mocno rozważ jej przyjęcie, poekspozycyjne (po zarażeniu), bowiem korzyści dla twojego zdrowia i życia zawsze będą dodatnie.
W tym przypadku należałoby właściwie mówić o lekarstwie niż o szczepionce, ponieważ w przypadku osób nie pracujących w środowisku codziennego narażenia na pogryzienie przez chore zwierzę – podaje się ją jak lekarstwo – po wystąpieniu zakażenia.
Czy szczepionki przeciw COVID‑19 są bezpieczne?
W żadnym wypadku! O ile kilka badań przeprowadzonych przez ich producentów (a więc nie są to badania pozbawione konfliktu interesów) twierdzi że są bezpieczne, o tyle 1011 przeprowadzonych badań stwierdza ich wysoką szkodliwość. Nie jesteśmy antyszczepionkowcami ani płaskoziemcami i polecamy szczepić się przeciwko chorobom wywołanym przez drobnoustroje zawierające DNA (o czym piszemy wyżej), jednak w przypadku chorób wywołanych przez szybko mutujące wirusy RNA zalecamy wstrzemięźliwość w tym względzie poza kilkoma uzasadnionymi wyjątkami wymienionymi wyżej.
W szczególności odradzamy preparaty zawierające GMO lub mRNA/modRNA oraz preparaty, które nie przeszły niezależnych badań przez okres kilku lat i które nie posiadają 5–10 letniego okresu obserwacji skutków ubocznych.
[Aktualizacja: 2022‑02‑13.]
Czy badania są rzetelne? Eksperyment medyczny
Badania przeprowadzone przez producentów leków są wymogiem formalnym by lek można było zarejestrować do użytku. Wiele się mówi o leczeniu depresji lekami z grupy SSRI i zachwalało się w badaniach przeprowadzonych przez ich producentów, że są bardzo skuteczne w leczeniu lęków i depresji. Tymczasem na stronach z domeny edu.pl (edukacyjnych) czytamy, że są tak skuteczne jak placebo i że dobieranie leku dla konkretnego pacjenta to eksperyment medyczny.
Teraz widząc powyższy tekst zastanów się jak było z preparatami przeciwko COVID‑19 (zarówno tzw. szczepionkami jak też lekami typu remdesivir). Czy oby nie podawano ich na ślepo (po zaledwie jednym przeprowadzonym badaniu producenta)? Jeżeli tak, to czym się różnią obie sytuacje poza typem leczonej choroby i budową cząsteczki chemicznej leku?
Zastanów się też do jakiej hipokryzji dochodzi, gdy lekarz, tzw. «ekspert», pisze publicznie, że leki SSRI są #eksperymentem medycznym (mimo długoletniej obserwacji skutków ubocznych) a lek czy tzw. szczepionka przeciwko COVID‑19 nie jest eksperymentem medycznym... Czy zasługują na zaufanie, czy raczej na początkową prewencyjną stuprocentową nieufność prewencyjną? Takie wybiórcze podchodzenie do tematu to nic innego jak manipulacja i propaganda.
[Aktualizacja: 2022‑02‑16.]
Jak wygląda dobrowolność od marca 2022 roku?
Od marca dobrowolna zgoda na szczepienie jest wyrażana szczególnie wtedy, gdy rozporządzeniem została wymuszona zgoda na szczepienie. Co więcej niezaszczepienie się wbrew rozporządzeniu może być potem ścigane w sądach administracyjnych. W naszej opinii nieskuteczne będą takie postępowania administracyjne, bowiem nie wpisano do rejestru chorób zakaźnych choroby COVID‑19, a rzeczywistość pokazuje, że nie jest to choroba groźniejsza od grypy, toteż trudno w chwili obecnej chorobę zaliczyć do «SARI».
Dzięki braku pomyślunku ludzi, którzy się tam zgłaszają pod przymusem i jednocześnie podpisują dobrowolną zgodę, nie ma szans na to, aby potem wybronić się w sądzie, że zgoda nie była dobrowolna. Każda osoba nie będąca osobą upośledzoną i rozumiejącą tekst pisany i język polski nie powinna była tego dokumentu nigdy podpisać lub też skreślić słowo «dobrowolną», albowiem taka treść zgody na podstawie wskazanej wyżej ustawy wyraża się tylko w przypadku przyjmowania terapii eksperymentalnej.
Skoro podpisano dobrowolną zgodę (a nie zgodę na szczepienie jak w przypadku grypy) – wyraziło się zgodę na przeprowadzenie eksperymentu. Tak więc odpowiemy za DRESzcz – nie w przypadku skreślenia słowo «dobrowolną», szczepionka nie zostanie podana, o ile ktoś tego nie przeoczy. Skoro już musisz przyjąć ten preparat – przekreślaj słowo «dobrowolną» i pisz «przyjmuję preparat pod przymusem».
Na koniec, polecimy przeszukać wskazaną ustawę o zawodzie lekarza na wystąpienie zbitki «dobrowol» i sprawdzić kiedy wymagana jest zgoda dobrowolna. Niżej wklejamy cytaty z tej ustawy.
W innych przypadkach niż eksperyment medyczny, ustawa używa już określenia «zgody» nie zaś «dobrowolnej zgody», a wynika to wprost z art. 39 Konstytucji RP. Przykład zostaje podany niżej.
Pokrętna odpowiedź, która została powtórzona na kolejne wystąpienie szczepienie info tylko potwierdza, że tzw. Ministerstwo Zdrowia nie chce wprost powiedzieć, że te konkretne szczepienia są eksperymentem medycznym.
[Aktualizacja: 2022‑02‑18.]
Cenzura prewencyjna w mediach
Media są nagabywane pieniędzmi do skutecznego propagowania szczepień przeciwko COVID‑19. W tym celu najpierw doprowadzono do wytworzenia zapotrzebowania na szczepionki poprzez politykę masowej histerii, o której już pisaliśmy. Następnie reklamowano szczepienia. Reklama była tak nasilona, że informacje o szczepionkach znajdowały się w autobusowych reklamach, na przystankach, w gazetach, w telewizji. Po prostu wszędzie.
Następnie, gdy malało zainteresowanie – następowało straszenie kolejnymi wariantami wirusa SARS‑CoV‑2, aby napędzić dalszy popyt na przeterminowane antygenowo preparaty, bowiem ludzie nie rozumieją, że szczepionkę trzeba najpierw zaktualizować i przebadać. Ludzie rozumieją jedynie «jest choroba» i «jest szczepionka», bowiem nie mają odpowiedniej wiedzy medycznej.
Wszelkie informacje niezgodne z «narracją» są brutalnie cenzurowane.
W przypadku Wirtualnej Polski WP.pl cenzura polega na filtrowaniu komentarzy na słowa kluczowe (np. ADE, VADE itp.) oraz ręczne zatwierdzanie komentarzy (dlatego nie pojawiają się one od razu).
W przypadku Ośrodka Kontroli Obywateli oko.press – komentarze podlegają sandboxowi. Widzą je tylko zalogowani użytkownicy, którzy utworzyli konto wcześniej niż osoba cenzurowana. O ile w przypadku WP.pl ciężko jest zebrać dowód na cenzurę, bowiem lista komentarzy jest trudna do zarchiwizowania, o tyle cenzurę w OKO.press już opisywaliśmy i możliwe jest wskazanie za pomocą archiwizatora internetowego.
Artykuł szerzący politykę masowej histerii: przed cenzurą, po cenzurze. Zauważ jak nazywani są ludzie, którzy identycznie jak zaszczepieni transmitują wirusa. Taka mowa jest mową nienawiści i dzielenia ludzi na lepszych i gorszych, dodatkowo w sytuacji mijania się z prawdą.
Hejt w redakcji OKO.press sięga tego stopnia, że nie tylko nazywają ludzi wirusowymi bombami, ale także przekręcają nazwiska politykom, którzy im nie odpowiadają, czego nie można wytłumaczyć błędem typograficznym (litera Ł wymaga użycia 2 klawiszy).
Artykuł dotyczący LGBT – usunięto jedynie komentarze, które nie nosiły znamion hejtu, czyli odwrotnie niż można by się spodziewać po portalu broniącym praw osób LGBT – OKO do takich więc nie należy: przed cenzurą, po cenzurze.
W radiu i telewizji nie mamy wpływu na komentarze – nie możemy ich pisać, toteż przekaz jest jednostronny.
Portale informacyjne są więc portalami pseudoinformacyjnymi – zapisanymi do tak zwanego projektu Trusted News Initiative i są używane do kreowania jedynego słusznego światopoglądu i promowania konkretnych ideologii i narracji. Wszelkie niezgodne z tą narracją informacje są usuwane. Jednak informacje niezgodne z wiedzą medyczną, które można łatwo obalić – niepoparte żadnymi badaniami nie podlegają usuwaniu, gdy redakcja stwierdzi, że każdy sobie je sam obali.
Pycha podczas moderacji potrafi się posunąć do takiego poziomu, że portale, które wymagają konkretnej długości lub charakterystyki nicków nagle posiadają konta odbiegające od tej charakterystyki (redakcja zapomina, że z poziomu administracyjnego wszystko zostanie przyjęte). W taki oto sposób redakcja manipuluje komentarzami dodatkowo tworząc redakcyjne konto udające zwykłego użytkownika o nicku «Marek» (przewiń nieco w górę po kliknięciu – górny baner zasłania komentarz), gdy na tym portalu do utworzenia konta wymagane jest podanie dwuczłonowego pseudonimu lub imienia i nazwiska. Takie działanie to nie tylko #wstyd, ale i bezczelność względem swoich darczyńców, którzy wpłacili w roku 2019 aż 3.5 miliona złotych. Przy takich technikach manipulacji portal nie jest warty złamanego centa.
Normalny człowiek (który nie potrzebuje manipulować), będąc administratorem lub redaktorem portalu, nie potrzebuje się ukrywać pod różnymi nickami i dodatkowo wyzywać ludzi od debili czy idiotów.
Co więcej jeden z użytkowników tego portalu powiązał konto «M M» (z którego masowo ubliżano użytkownikom od szeptuch, debili, antyszczepionkowców i foliarzy) z osobą redaktorki Dominiki Sitnickiej, która używała podobnego stylu pisania i słownictwa w swoich artykułach. Szeptucha to bardzo rzadko używane słowo oznaczające wiedźmę lub szarlatana – administratorka musiała się odwołać do słownika języka polskiego, aby poznać co ono oznacza. Komentarz został zarchiwizowany.
Usuwanie komentarzy to najgorszy sposób prowadzenia cenzury bowiem może prowadzić do efektu Streisand, co właśnie niniejszym się stało. Sorry, good by Amigo!
Co jest celem tych działań?
Celem pierwszorzędowym działań okołoepidemicznych jest wywołanie psychozy tłumu. Jest to rodzaj psychozy, w której osoby nią objęte walczą przeciwko wyimaginowanemu wrogowi, którego nie widzą osoby nią nie objęte. Prowadzi to do walki osób objętych psychozą z tymi nieobjętymi z użyciem wszelkich narzędzi celem zwalczenia wyimaginowanego wroga. Skończyć się to może pobiciem osób niezaszczepionych, poniżaniem osób bez certyfikatu kovidowego. Zakończyć tą sytuację może jedynie utrata bliskich lub własnego zdrowia np. z winy skutków ubocznych szczepionki lub też całkowita utrata wolności. Ten etap już trwa.
Drugim celem jest wprowadzenie totalitaryzmu Huxleya. Jest to rodzaj totalitaryzmu, gdzie jednostka kocha swojego dyktatora, bowiem nie widzi jakie prawa jej odebrano. Aby tak się działo trwa cały czas pranie mózgu oraz mogą być wykorzystywane farmakologiczne środki do tego celu. Obywatel ma myśleć, że ma do czynienia z demokracją, podczas, gdy decyzje są odgórnie podejmowane przez dyktatora. Ten etap prawdopodobnie jest już rzeczywistością, bowiem na szkodę obywateli w wielu krajach wprowadzono certyfikaty kovidowe i wielu ludzi uważa, że są dobre mimo, że używane są do reglamentacji praw podstawowych jednostki i inwigilacji.
Dodatkowo redakcja dowiedziała się, że ograniczane w Polsce są także prawa do wysłuchania publicznego. Obywatelka złożyła prawnie wymagany wniosek w tym celu i nie dano jej prawa do zabrania głosu w posiedzeniu, ani nawet nie opublikowano, że chciała zabrać głoś w sprawie wprowadzenia w Polsce nakazu okazywania certyfikatów kovidowych. Z wystąpieniem można się zapoznać na serwisie IBB. poruszone zostały tam niewygodne wątki, o których nie padło ani jedno słowo w innych przemówieniach. Na przykład o możliwości kradzieży tożsamości czy o wprowadzaniu systemu totalnej inwigilacji, oceny, profilowania i kontroli obywateli na wzór indyjskiego Aadhaar, który jak czytamy w jej wystąpieniu, prowadził wielokrotnie do zabijania ludzi (u dołu pisma na 4 stronie są linki dotyczące nie tylko szczepionek, ale także tego systemu). Zdarzenie wygląda na autentyczne – znajduje się wymagany prawem formularz zgłoszenia zainteresowania, są dowody nadania do Marszałka Sejmu i odbioru przesyłek przez upoważnione osoby.
Rzeźnik Praw Obywatelskich
Do praw obywatelskich, które nie ulegają zawieszeniu nawet w stanie nadzwyczajnym (stan klęski żywiołowej, stan wojenny, stan wyjątkowy) należy zakaz wykonywania eksperymentów bez dobrowolnej zgody pacjenta. Dlatego też w czasie szczepień przeciwko grypie do podpisania dostajemy zwykłą zgodę (niedobrowolną), zaś w przypadku szczepienia preparatem Comirnaty▼, Janssen, Spikevax czy Vaxzevrią – formularz dobrowolnej zgody na szczepienie. Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty wymaga zgody dobrowolnej tylko w przypadku terapii eksperymentalnych!
Ponadto termin zakończenia badań nad preparatem Comirnaty▼ zgodnie z treściami dotyczącymi badania C4591001 kończy się 15 maja 2023 roku. Wtedy będą znane dane dotyczące bezpieczeństwa i skuteczności preparatu Comirnaty▼.
Innym prawem, które nie podlega reglamentacji (zgodnie z ostatnim zdaniem zawartym w art. 31 ust. 3 Konstytucji RP) jest sama istota praw nawet przy potrzebie ich naruszenia w stanie nadzwyczajnym. Stan klęski żywiołowej nie zwalnia z przestrzegania art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. W stanie wyjątkowym i wojennym prawo zapisane w art. 31 ust. 3 może być ograniczone.
Tymczasem Marcin Wiącek gorąco namawia do wprowadzenia paszportów kovidowych i obowiązku legitymowania się w miejscu pracy w swoim wystąpieniu do Adama Niedzielskiego
Marcin Wiącek zapomniał w tym miejscu, że badania nad preparatem nie zostały ukończone. Zapomniał też, że wprowadzono niekonstytucyjny stan nadzwyczajny «stan epidemii», co wielokrotnie powtarzał Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Zapomniał też o tym, że zaszczepieni jednakowo transmitują wirusa w odmianie Delta i Omikron, jak osoby niezaszczepione. Jest to więc nie obrona czyjegoś zdrowia, ale wprowadzanie apartheidu sanitarnego. Jesteśmy na stanowisku, że tytuł ustawy 1846 powinien zostać zmieniony na proponowany przez Grzegorza Brauna.
Prawdziwy Rzecznik Praw Obywatelskich powinien kierować się głównie zapisami Konstytucji RP, następnie przepisami ustawy. Nie powinien wygłaszać własnych opinii w wypowiedziach oficjalnych. Wyraźnie Marcin Wiącek zapomniał w trakcie swojego wystąpienia, że kierował je do urzędnika.
W tym miejscu należy zaznaczyć hierarchię przepisów prawa. Najważniejsza jest Konstytucja i należy ją stosować bezpośrednio w pierwszej kolejności. Dopiero potem są ustawy, które nie mogą nakazywać nic niezgodnego z Konstytucją. Nie można więc na podstawie Kodeksu pracy łamać nakazu zdobycia dobrowolnej zgody na eksperyment, ani też reglamentować podstawowych swobód obywatelskich takich jak prawo do wzbogacenia się w wyniku wykonywania pracy i następnie – prawo do zrobienia zakupów celem przeżycia. Reglamentacja prawa do wejścia do sklepów oraz prawa do zarobienia pieniędzy łamie również art. 39 Konstytucji RP, bowiem pozbawia obywatela dobrowolności wyrażenia zgody. W sytuacji gdy pracownik może być przesuwany na inne stanowisko bez zachowania wysokości pensji i w sytuacji, gdy nie może wejść do galerii handlowej, gdzie jest tani sklep spożywczy, bo musi być zaszczepiony (realny sposób uzyskania tego prawa na więcej niż 2 dni) – trudno jest mówić o dobrowolności wyrażonej zgody a brak dobrowolności to złamanie art. 39 Konstytucji RP.
Postępowanie takie, jak cytowane wyżej, to obrona praw koncernów farmaceutycznych i odbieranie praw obywatelskich. Nie taka jest rola rzecznika.
Epidemia dodatnich testów PCR
Statystyki zgonów są całkowicie nieprawdziwe, ponieważ obecnie, aby kogoś zaklasyfikować jako zgon na COVID‑19 wystarcza zgon z powodu dowolnej innej choroby (udaru, nieleczonego zapalenie wyrostka robaczkowego, nieleczonego nadciśnienia itp.), któremu towarzyszy w momencie zabrania do szpitala przez pogotowie lub na SOR – dodatni test antygenowy lub dodatni test PCR.
Tymczasem w medycynie od zarania dziejów najważniejszy był wywiad za pacjentem – objawy, w tym okoliczności w jakich wystąpiły, osłuchanie pacjenta. Dopiero gdy diagnozy nie dało się podstawić w oparciu o badanie przedmiotowe i podmiotowe, wtedy można było dodatkowo wykonywać jakiekolwiek testy.
Obecnie zanim podejmie się decyzję o leczeniu w szpitalu kovidowym lub niekovidowym – wykonywany jest obowiązkowo «test na COVID‑19» – antygenowy lub test RT‑PCR (mimo, że CDC odradza te testy, bowiem nie dawały informacji jak bardzo dodatni jest wynik – niestandaryzowana ilość cykli Ct, podczas, gdy wiarygodne testy były tylko ilością cykli mniejszą od 28).
W karcie pacjenta odnotowuje się:
W przypadku śmierci taki przypadek raportuje się jako zgon z powodu COVID‑19 ze współistniejącymi chorobami, mimo, że ewidentną przyczyną było zapalenie otrzewnej nieleczone na czas.
Niestety ministerstwo Zdrowia zapytane o ilość zgonów w trakcie trwania całej epidemii bez chorób współistniejących – odmawia odpowiedzi, twierdząc, że informacja stanowi informację publiczną przetworzoną. Zwykły obywatel więc nie dowie się ile ludzi na prawdę umarło na COVID‑19 a nie z zakażeniem SARS‑CoV‑2.
Sprawę dodatkowo pogarsza przepis Lewicy o bezkarności za nieumyślnie postawioną błędną diagnozę oraz dodatek «coviDOVE», który zachęca do wpisywania rozpoznania U07.1 jako przyczynę śmierci.
Omikron, co czeka obywateli?
Nie trudno się domyśleć, że skoro wariant «Omikron» wirusa SARS‑CoV‑2 jest 500% bardziej zakaźny – wzrośnie około 5‑krotnie ilość dodatnich testów COVID‑19 o ile nie dojdzie do niewydolności testowania (o co ciężko przy antygenowych). To spowodować może wzrost ilości zgonów z COVID‑19 pięciokrotnie, bowiem testy będą 5‑krotnie częściej dodatnie (nawet w okresie lata!). Oczywiście lekarze (dbający jedynie o swój portfel w większości) – zaraportują zgony jako zgony na COVID‑19 i tym sposobem rząd stwierdzi, że jest na nowo epidemia w myśl definicji w ustawie zakaźnej.
Będzie dalsze pranie mózgu, dalszy totalitaryzm i odbieranie nam wszelkich praw i w maju lub najpóźniej sierpniu 2023 roku zostaną wprowadzone obowiązkowe szczepienia przeciwko COVID‑19, bowiem wtedy badania nad Comirnaty (w których już wiele razy zatajono skutki uboczne) będą formalnie zakończone i formalnie będą znane skutki uboczne występujące po 2.5 roku od przyjęcia pierwszej dawki.
Jest to oczywiście scenariusz taki, gdy będziemy siedzieć cicho pod miotłą jak #Szczepi‑Mysie, zamiast zrobić to co zrobiono na przykład w Rumunii.
W rzeczywistości choroba wywołana wariantem «Omikron» powoduje objawy podobne do przeziębienia. Głównie katar, zmęczenie i nocne poty. Jeżeli ten scenariusz się potwierdzi również w populacji Polski – stan epidemii powinien zostać odwołany, bowiem nie można terroryzować obywateli z powodu choroby rzędu przeziębienia. W przypadku przeziębienia czy grypy też zdarzają się komplikacje u osób ze słabszą odpornością i nigdy nikt nie wprowadzał z tego powodu jakichkolwiek restrykcji.
Czy statystyki zakażeń są coś warte?
Nie, zupełnie nic. Jest to straszak i element prania mózgu obywateli. Znakomite narzędzie do uprawiania polityki masowej histerii i wywoływania psychozy tłumu (ang. mass formation psychosis). Dzieje się tak dlatego, że gdy rząd potrzebuje wzrostu ilości zakażeń – wystarczy, że zwiększy ilość wykonywanych dziennie testów, zaś ustawa mówi jasno, że przychodnie publiczne muszą raportować tylko testy dodatnie. To zafałszowuje statystyki odsetka pozytywnych testów i ilości wykonanych testów (wykonano ich znacznie więcej niż zaraportowano).
W sobotę i niedzielę wirus bierze wolne
Wirus jest na tyle empatyczny dla przemęczonych lekarzy i pielęgniarek, że bierze sobie wolne w soboty, niedziele i święta. Widać to po wykresach zgonów. Normalnie, gdyby wirus nie był inteligentny i empatyczny wykres pokazywałby linię w przybliżeniu prostą, a nie łamaną lub gdyby zgony były doliczane do dnia kolejnego – w poniedziałki występowałby pik 2–3 razy większy niż dane z środy czy czwartku. Dla pokazanych na wykresie dni powinno to być 1000–1500 zgonów raportowanych w pierwszy dzień po serii dni wolnych. Nawet przerwa 3‑dniowa (6, 8 i 9 stycznia) nie powoduje wyraźnego wzrostu ilości zgonów raportowanych 10 stycznia. Wirus sobie wypoczywa.
Mamy więc doskonałe rozwiązanie problemu epidemii – wprowadzenie dni ustawowo wolnych od pracy od 1 września do 1 kwietnia każdego roku – codziennie.
Pisząc jednak całkowicie na poważnie – taki scenariusz ewidentnie wskazuje na uznaniowość kwalifikacji zgonu jako «na COVID‑19» lub na inną chorobę! Czy dodatki coviDOVE są płacone jedynie w dni robocze?
Zmiany na lepsze – ściek medialny krytykuje
Od 24 stycznia 2022 roku wszyscy obywatele z dodatnim testem od 60 roku życia (to jest jedyny błąd – powinno być niezależnie od wieku), będą musieli przejść podmiotowe i przedmiotowe badanie u lekarza. Czyli lekarz, który będzie chciał wykonać test i następnie uzyska dodatni test – będzie musiał taką osobę osłuchać, przeprowadzić z nią wywiad lekarski – czyli tak jak było normalnie – no prawie. Prawie – dlatego, bowiem wywiad lekarski i osłuchanie pacjenta powinno być przeprowadzone zanim zostanie podjęta decyzja o teście, który nie zawsze jest potrzebny i jedynie ma za zadanie potwierdzić jedną z przypuszczanych diagnoz (bowiem może paść decyzja o potrzebie przeprowadzenia testu na grypę, posiewu celem wykrycia bakterii lub też przeprowadzenie morfologii i CRP, czy w ogóle mamy do czynienia z infekcją czy czymś zupełnie innym).
Jednak to już jest lepsze niż wpisywanie na ślepo rozpoznania U07.1 (COVID‑19) bez przeprowadzenia jakiegokolwiek badania.
Ściek medialny (media głównego ścieku) tą zmianę w dobrym i racjonalnym kierunku (choć wciąż niepełną) krytykuje zamiast chwalić. Nie jest bowiem ważne to, że to może przeciążyć służbę zdrowia (zatrudnić można studentów ostatnich lat!), ale ważne jest to, aby diagnostyka odbywała się poprawnie. To wina PO oraz PiS, że od roku 1990 stopniowo przeznaczano coraz mniej pieniędzy na służbę zdrowia i lekarze odchodzili. Kiedyś musiało dojść do obserwowanej zapaści służby zdrowia, jest to normalne następstwo, gdy lekarzy jest za mało w stosunku do pacjentów. Nie wolno bowiem dopuścić do wystawiania nieprawidłowych diagnoz tylko po to, żeby ułatwić sobie pracę i dalej zabierać pieniądze ze służby zdrowia.
Jesteśmy za tym, aby kolejnymi krokami były:
- usunięcie masek w przestrzeni publicznej i zobligowanie jedynie osoby gorączkujące, kaszlące i kichające (z przyczyny innej niż choroba przewlekła) do noszenia masek FFP3 i do wydawania obywatelom tych masek przez policję (zamiast mandatów), straż miejską, urząd miejski / urząd gminy i straż pożarną nieodpłatnie w ilości niezbędnej do codziennych zajęć [obecnie (2022‑02‑13) zastanawiamy się nad przydatnością masek FFP3. Maski P2 okazały się nieskuteczne w walce z epidemią w recenzowanych badaniach];
- obligatoryjne wietrzenie pomieszczeń użytku publicznego świeżym powietrzem;
- usunięcie testowania tam, gdzie jest ono zbędne; najpierw badanie przedmiotowe i podmiotowe (w tym wywiad bezpośredni, nie na odległość) – dla każdego niezależnie od wieku; test tylko w celu potwierdzenia ostatecznej diagnozy (i nie tylko przeciwko COVID‑19, ale też posiew na bakterie, test na grypę A/B i choroby dające podobny obraz);
- powrót do pracy w warunkach normalnych z zachowanym BHP (w domu o to ciężko);
- usunięcie pozostałych ograniczeń, bowiem przy obecnym poziomie zakaźności wirusa nic one nie przynoszą;
- rekomendowanie (dobrowolne) szczepień grupom ryzyka tylko preparatami, które dają minimum 2‑letnią ochronę i nie grożą powstaniem VADE;
- nie zarekomendujemy tutaj preparatów, które dają odporność zbiorowiskową, ponieważ w przypadku wirusów +ssRNA roznoszonych kropelkowo nie ma szans na taki preparat; nie jest do spełnienia wymóg ochrony 2‑letniej całej zaszczepionej populacji przed tego typu wirusem, a tym samym spełnienie wymogu postawionego przez WHO;
- naprawa służby zdrowia – należy zaprzestać straszyć lekarzy obowiązkowymi preparatami eksperymentalnymi, skończyć z masową histerią i psychozą tłumu – to powinno spowodować napływ lekarzy do Polski; godne warunki pracy powinny poprawić sytuację z brakującym personelem, bowiem puste gabinety i łóżka szpitalne bez personelu nie leczą.
To co źle zrobiono w tym przypadku – określono, że badanie ma odbyć się w ciągu 48 godzin w domu pacjenta (to za dużo czekania) – badanie powinno być natychmiastowe, o życiu osób w wieku 80 lat może zdecydować 1 dzień.
Drugą rzeczą, którą źle zrobiono, to nakazano, by osoby starsze z dodatnim testem na COVID‑19 były prowadzone w domu, a nie w jednostce medycznej. W domu powinny być zbadane tylko gdy mają problem z dotarciem do przychodni. Leczenie powinno odbywać się razem z młodymi osobami, u których ryzyko ciężkiego przebiegu w przypadku zarażenia jest znikome. Nie powinno być problemu z oddelegowaniem 1 lub 2 lekarzy do przypadków dodatnich względem wirusa SARS‑CoV‑2 i jednocześnie prowadzenia młodych osób po wcześniejszej dezynfekcji. Dodatkowo zawsze można osoby dodatnie względem SARS‑CoV‑2 poprowadzić przed lub też po osobach młodych (dzielona kolejka – coś na zasadzie «godzin seniora»).
Niestety media głównego ścieku cechuje krytykanctwo zamiast myślenia i pozytywnej twórczości.
[Aktualizacja: 2022‑02‑13.]
Czy szpitale i placówki kłamią?
Jak najbardziej, zdarzają się placówki medyczne i szpitale, które kłamią nawet w zakresie wydanych przez siebie procedur i zarządzeń (co nie jest niezwykłe, w dawnej pracy redakcja też spotkała się dokumentami oficjalnymi i nieoficjalnymi – co innego podawane pracownikom, co innego różnym kontrolerom).
Warto obejrzeć i przesłuchać 9 minut filmu od tego momentu (kopię zarchiwizowaliśmy, YouTube może sobie blokować...), by dowiedzieć się jak szpitale przedstawiają jak łżą w sprawie śmierci pacjentów.
Z innymi kłamstwami i wymówkami lekarzy można się zapoznać w tym oto nagraniu, aby wiedzieć skąd są nadmiarowe zgony – jedna z wielu przyczyn. Kolejną są obowiązkowe testy i czekanie z ratowaniem życia, co udowodnił Grzegorz Braun.
Należy koniecznie wprowadzić przepisy, które umożliwią szybkie karanie lekarzy i pielęgniarki za błędy medyczne (np. oddzielny sąd, który się tym zajmie z niezależnymi biegłymi), bowiem wypłacanie nic nie wartych odszkodowań (czytaj – inflacja) nie ma sensu. Za wiele błędów lekarskich powinni winni płacić kary dożywotnie (w postaci świadczeń) lub musieć naprawić błąd tak by przywrócić prawidłowe działanie organizmu (wtedy płacić tej osobie za ewentualne leki powinien winny – dożywotnio i według bieżącej ceny).
Czy jeżeli szpital kłamie w sprawie wydanych procedur i w sytuacji istnienia świadczenia «coviDOVE» mamy wierzyć, że liczby, które podają są prawdziwe i nie zafałszowane na «korzyść pandemii»?
Czy rząd i posłowie okłamywali Polaków?
Owszem i to niejednokrotnie. Tylko czasami powiedzieli prawdę. Jako pół prawdy należałoby przywołać słowa Morawieckiego, który oznajmił Polakom, że koronawirus to jest nowy rodzaj wojny. Nie wspomniał jednak o tym, że jest to wojna z obywatelami.
Politycy (posłowie sejmu, rząd) zapewniali nas, że wystarczy się zaszczepić, aby wrócić do «nowej» normalności. Jednak normalności, jak nie było, tak nie ma. Zapewniali nas, że tylko 1% osób zmarłych na COVID‑19 to osoby zaszczepione. Tymczasem nawet oficjalne obecne statystyki (dostępne na BASIW) mówią zupełnie co innego.
W końcu do ustawy 1846 (tzw. «ustawa ad‑Hoc») trafiła poprawka, aby zapisać art. 10a, mówiący o tym, żeby obowiązkowo zaszczepić parlamentarzystów. Przy tej poprawce cały PiS był przeciwko tej poprawce (łącznie z panem Czesławem Hocem!) i tylko jeden z posłów PiS wstrzymał się od głosu. Wynik głosowania w Komisji Zdrowia: 16 posłów za, 16 przeciw i 1 wstrzymał się od głosu, co wskazuje, że posłowie sami nie ufają w to co głoszą o bezpieczeństwie i skuteczności szczepień przeciwko COVID‑19.
Gdyby rzeczywiście uważali tak jak mówi rząd i rzeczywiście chodziłoby o zdrowie – nie mieliby problemu z przegłosowaniem, aby taki zapis umieścić w ustawie nr 1846.
O tym jak się manipuluje telewizją, prasą, internetowymi mediami i jak zmanipulowano historię dowiesz się z filmu o globalizmie.
Czy lekarze okłamują Polaków?
Zdecydowanie tak. Niektórzy lekarze zdecydowanie okłamywali Polaków i powinni za to stracić prawo wykonywania zawodu. Dodatkowo uważamy występowanie lekarzy w spotach reklamowych za karygodne. Jeden ze spotów widocznych w Warszawie pod koniec października i na początku listopada 2021 roku widoczny jest obok.
Spot wygląda na kampanię reklamową #Szczepi‑Mysi prowadzoną na terenie miasta stołecznego Warszawa. Nie wiemy czy te spoty były obecne także w innych miastach.
W treści spotu stwierdzono, że tylko 1% osób, które się zaszczepiły umierają na COVID‑19. Nie podano zakresu dat dla jakich to stwierdzenie jest ważne, należy więc przyjąć, że jest to stwierdzenie ważne minimum rok (czyli tyle ile ważne były certyfikaty COVID‑19) licząc od chwili udostępnienia szczepionek.
Tymczasem szpitale podają inne informacje – dużo osób trafia pod respiratory – więcej trafia na OIT osób zaszczepionych niż niezaszczepionych. Szpital Miejski w Siemianowicach przywołuje, że od 15 listopada 2021 do 20 grudnia 2021 na oddziale intensywnej terapii przebywało 88 pacjentów zaszczepionych i 39 nieszczepionych, przy czym z przytoczonych danych wynika, że osoba hospitalizowana, jeżeli była zaszczepiona miała 4 razy większe ryzyko trafienia na oddział intensywnej terapii niż osoba niezaszczepiona.
Odpowiedział też Szpital Powiatowy w Chrzanowie potwierdzając złe wieści. W szpitalu tym w okresie od 8 listopada 2021 do 31 grudnia 2021 roku skończyło życie 67 zaszczepionych pacjentów i 95 nieszczepionych.
Wyraźnie widać więc, że pani Agnieszka Szarowska widoczna na zdjęciu nas wprowadziła w błąd odnośnie ilości zgonów z podziałem na szczepionych i nieszczepionych. Uczestniczenie w takiej reklamie to brak kręgosłupa moralnego, bowiem:
- lekarz nie powinien reklamować produktów farmaceutycznych (w tym szczepionek przeciwko COVID‑19);
- zanim publicznie podpisze swoją twarzą i danymi tezę – powinien ją sprawdzić nie tylko w Ministerstwie Zdrowia, ale też w praktyce; lekarz ma wykonywać nie misję polityczną, ale kierować się aktualną wiedzą medyczną!
Lekarza sprawdziliśmy na nil.org.pl. Lekarz o wskazanym nazwisku istnieje i ma specjalizację zgodną z podaną na spocie reklamowym. Figuruje pod numerem PWZ 2343979.
Aktualizacja z dnia 2022‑02‑26: na stacji Metra widziano ten plakat w dniu 23 lutego 2022 roku. W tej dacie, jakby nie liczyć, plakat prezentuje całkowite kłamstwo.
Jak oszukiwano z testami PCR?
W Polsce po dzień dzisiejszy wykonuje się testy PCR, mimo, że CDC odradziło stosowanie tgo typu testów, ponieważ dawały fałszywie dodatnie wyniki. Wykrywały między innymi fragmenty RNA wirusa, niezdolne do zarażenia kogokolwiek, bowiem tylko pełnej długości RNA jest zdolne do infekcji u wirusów +ssRNA. Tutaj po prostu polecimy obejrzeć tą stronę, na niej znajdują linki do poszczególnych stanowisk CDC zmiennych w czasie (i nie tylko) w sprawie testów RT‑PCR. Ostatnie stanowisko jednak bezsprzecznie wskazuje, aby tych testów nie używać!
Postanowiliśmy też zakupić test antygenowy, aby poznać treść ulotki – co napisał producent na temat tych testów. Ku naszemu zdziwieniu z ulotki dowiadujemy się, że testy RT‑PCR są nic nie warte, ponieważ wykrywają też «uszkodzonego wirusa» oraz nieaktywne fragmenty wirusa. Testy antygenowe mają być pod tym względem lepsze.
Niżej zdjęcie kluczowych treści tej ulotki.
Z powyższego tekstu wynika, że testy molekularne PCR służą także do wykrywania niezakaźnego wirusa SARS‑CoV‑2. Statystyki uzyskane dzięki testom PCR są więc zafałszowane, bowiem nie można mówić o zakażeniu, gdy wirus był niezakaźny (widzisz sprzeczność: zakażenie + niezakaźny?). Test PCR wyjdzie dodatni nie tylko na etapie wydalania wirusa, ale także gdy ktoś kichnął na poręcz w autobusie, a Ty po 2 dniach dotkniesz tej poręczy i podłubiesz w nosie (lub też wytrzesz nos). Dla testu molekularnego wystarczy 1 molekuła RNA wirusa (nawet uszkodzona), aby wyszedł dodatni.
Dodatkowo, jak wskazano w ulotce, przyczyną objawów przy teście antygenowym Abbott Panbio™ nie musi być wirus SARS‑CoV‑2. Przyczyną może być wirus SARS‑CoV lub też inny rodzaj zarazka (inna choroba). Bez zebrania wywiadu klinicznego (twórca testu zwraca na to uwagę) nie da się postawić ostatecznej diagnozy.
Jednym słowem – testy PCR służyły do nabijania statystyk «zakażeń» (bo nie były to zakażenia, skoro wykrywały też materiał niezakaźny!), zaś test antygenowy może być jedynie pomocą w diagnozowaniu choroby i nie powinien być używany przy braku objawów choroby (wywiad lekarski, wyniki kliniczne).
Więcej o testach możesz również przeczytać w The New York Times. Z tego właśnie powodu, mimo dostępności testów antygenowych w aptekach, nie polecimy wykonywania ich w domu, bo mają problem z wariantem Omikron wirusa, który jest obecnie aktywny. Nadal jednak polecimy, aby w każdym domu mieć pulsoksymetr i termometr.
Należy dobrze przemyśleć sytuację, gdy 2 «wiarygodne» testy dają często przeciwne wyniki i wyniki te nie korelują ze sobą. Czy nadal uważasz je za wiarygodne? Stwierdzimy jedynie tyle, że jedynie zsekwencjonowanie genomu nici +ssRNA wirusa może potwierdzić zakażenie o ile udało się ją zsekwencjonować całą, a nie jedynie fragmenty. Możliwe, że testy RT‑PCR są przydatne, jeżeli mają ilość cykli 30. Niestety testy dostępne na rynku mają za dużą ilość cykli – 37 do 40, co czyni je przydatnymi jedynie do nabijania epidemii masowej histerii i dodatnich testów.
Czy tu chodzi o zdrowie?
Zdecydowanie nie chodzi w tym wszystkim o zdrowie. Chodzi o wprowadzenie unijnego certyfikatu COVID, który połączono z rządową bazą zdjęć obywateli oraz o przekierowanie pieniędzy. Dalszymi krokami może być budowa systemu kontroli, oceniania i inwigilacji na wzór indyjskiego systemu Aadhaar.
Za stwierdzeniem, że nie chodzi o zdrowie obywateli przemawiają następujące fakty:
- apartheid sanitarny w sytuacji, gdy szczepionka nie chroni przed roznoszeniem wirusa;
- zniesienie kwarantanny dla zarażających szczepionych (szczepionki nie chronią przed zarażaniem) – celem jest wymuszenie na Tobie zdobycia certyfikatu COVID (przez szczepienie lub dodatni test COVID),
- niewydawanie unijnych certyfikatów COVID osobom posiadającym odpowiednie miano przeciwciał eliminujących wirusa lub też odpowiednie komórki odpornościowe skierowane przeciwko wirusowi (co potwierdza, że chodzi o pieniądze z dodatniego testu lub preparatu).
- od maja 2021 WHO pracuje wraz z Unią Europejską nad upolitycznieniem służby zdrowia i działań proepidemicznych (wbrew temu jak to zatytułowali «antypandemicznym»); przypomnimy tutaj, że WHO w 2009 zmieniło definicję pandemii i od tamtego czasu pandemii nie musi cechować wysoka śmiertelność, można mieć epidemię choroby wywołującej katar;
[Aktualizacja: 2022‑02‑12.]
Czy maski chronią przed COVID‑19?
Generalnie nie, patrząc na to jaki typ masek noszą Polacy i co o nich mówią badania. Maski chirurgiczne i medyczne (oraz też gorsze od nich kagańce szmaciane) nie redukują transmisji wirusa grypy i wirusów podobnej wielkości. Co więcej ta praca naukowa wskazuje także, że użycie maski N95/P2 (odpowiednik FFP2) również nie przynosi żadnych znaczących korzyści względem masek chirurgicznych. Podsumowując: użycie maski szmacianej, maski chirurgicznej, maski medycznej lub maski N95/P2 wykazuje minimalne lub żadne korzyści w przeciwdziałaniu rozprzestrzeniania się wirusów chorób grypopodobnych.
Przepisy nakazujące obywatelom noszenie tych masek powinny zostać więc skierowane do Trybunału Konstytucyjnego jako nie posiadające podstaw naukowych do dalszego ograniczania wolności obywatela na podstawie art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, bowiem noszenie maski szmacianej, chirurgicznej, medycznej oraz P2, FFP2 i N95 nie powoduje ochrony zdrowia publicznego. Stanowią więc obecnie jedynie przymusowy (niczym w krajach islamskich) element garderoby męskiej oraz damskiej, a to jest niezgodne z Konstytucją RP.
Nadmienimy tutaj, że badania «mechanistyczne» są bezwartościowe, ponieważ gdy maska odparuje wirus znajduje się na niej bezpośrednio, nieotoczony kropelką i łatwo przenika przez duże pory maski szmacianej lub nieszczelności maski chirurgicznej (szczególnie tych pakowanych po 10 bez atestu). Wirus taki wciąż pozostaje zakaźny bowiem w przypadku wirusów +ssRNA (w tym koronawirusy, ale nie wirus grypy!) pozostają wciąż zakaźne o ile zachował się choćby sam kompletny materiał genetyczny. Tak – w przypadku wirusów +ssRNA – już sam kompletny RNA jest zakaźny.
Badania mechanistyczne również nie uwzględniają kwestii niedopasowania maski do twarzy i braku szczelności między maską a twarzą. Wartość naukową mają więc jedynie badania z grupą kontrolną mierzące zachorowalność w grupie używającej masek i nieużywającej, jak wyżej przytoczone.
[Aktualizacja: 2022‑02‑12.]
Hiperinflacja jako argument kończący dyskusję
Dyskusję, czy chodziło o zdrowie, kończy prosty argument inflacji / hiperinflacji. Każdy aby móc dbać o zdrowie i przyjmować leki na choroby przewlekłe musi zarobić pieniądze na swoje utrzymanie. Musi też mieć dostęp do służby zdrowia, aby diagnozować choroby inne, takie jak nowotwory, które dziennie zabijały około 400 Polaków. Ta liczba, jako że nowotwory nie są sezonowe, jak COVID‑19 czy grypa, jest porównywalna z liczbą «zgonów z dodatnim testem SARS‑CoV‑2».
Hiperinflację widać już po samej cenie żywności – wzrost ceny najtańszego śledzia w puszce w Carrefour z 2.99 zł do 3.59 zł w ciągu 1 miesiąca mimo obniżki VAT, wzrost ceny kaszy gryczanej z 3.99 zł do 4.59 zł w Biedronce mimo obniżki VAT, wzrost ceny oleju rzepakowego z około 4 zł do około 9 zł za litr. Wzrost ten oznacza wzrost cen od 15 do 100% w ciągu zaledwie jednego miesiąca. Stan ten wskazuje na inflację galopującą lub wręcz hiperinflację.
Jeżeli więc chodzi o zdrowie i życie Polaków pozostawimy niżej otwarte pytanie retoryczne.
Co jest większym zagrożeniem:
- dopuszczenie do hiperinflacji przez lockdowny, ograniczenia przedsiębiorczości, doprowadzenie do upadku lokalnych firm i braku ciągłości dostaw oraz spowodowanie zamknięcia służby zdrowia i wywołanie masowej histerii i psychozy, defraudacja pieniędzy emerytów poprzez utratę ich wartości;
- potraktowanie od początku tej choroby jak sezonową grypę, dopuszczenie do śmierci nawet 3% osób (historia pokazała jednak, że znacznie mniej), które by zachorowały (zakażenie nie jest jednoznaczne z chorobą) i pozostawienie gospodarki wydolnej finansowo bez utraty kontaktu z lekarzem, bez utraty wartości pieniądza i bez zamykania gospodarki?
Nie będziemy się tutaj rozwodzić nad tematem, czy choroba jest bardzo groźna, bowiem nawet gdyby śmiertelność wynosiła 3% i tak każda osoba starsza wcześniej czy później (za 2 lata?) będzie miała kontakt z tym wirusem, zaś działania odbierające wolność, prywatność, kontakt ze służbą zdrowia, pracę, wartość pieniądza spowodują, że więcej ludzi niż wspomniane 3% nie będzie miała czego zjeść, nie wspominając już o wykupieniu drogich leków. Ilu ludzi teraz nie będzie stać na terapie antynowotworowe? Ilu ludzi nie będzie stać na leki przeciwnadciśnieniowe, leki na cukrzycę i inne choroby, które ich dotkną?
Powyżej wspomniane prace eurokołchozu nad globalizacją służby zdrowia to tak na prawdę dalsze prace nad systemem odbierającym nam wolność, prywatność i wartość jako istoty żywej. Świadczy o tym choćby dalsze (styczeń 2022) zachwalanie certyfikatów kovidowych bez żadnej refleksji, że stały się systemem opresji. Eurokołchoz pisze więc nieprawdę, skoro po miesiącach męki ludzi nimi torturowanych pomija to milczeniem w infografikach do postępowania, które ma zakończyć się w 2024 roku. Termin zakończenia prac wskazuje, że chcą wywoływać kolejną «epidemię» w 2024 lub 2025 roku (scenariusz «SPARS» jednak prawdziwy?).
«Bezpieczeństwo» i «zdrowie publiczne» (bez uwzględnienia tego co przyniosą obostrzenia czyli bez policzenia korzyści i strat) to 2 słowa zastępcze dla niewolnictwa, gnębienia, kontroli, oceniania i inwigilowania bez jakiegokolwiek umiaru.
[Aktualizacja: 2022‑02‑12.]
Jak certyfikat COVID może śledzić?
Wraz z każdym zeskanowaniem certyfikatu, aby było możliwe wyświetlenie wizerunku twarzy (nie da się go zmieścić w kodzie QR) wysyłane jest żądanie do serwera, który zdjęcia przechowuje. Wraz z tym żądaniem wysyłane są metadane takie jak IP, rodzaj przeglądarki, nazwa zasobu, który jest żądany (gdy przeczytasz nasz regulamin o ciasteczkach dowiesz się co przekazujesz nam możliwe, że nawet o tym nie wiedząc, a my nie mamy wpływu na to co od Ciebie dostajemy, bo wysyła to twój komputer / smartfon).
Na podstawie IP i odpowiednich ustaw rząd i organy państwowe (w tym Policja) ma dostęp do twojej lokalizacji. Dzieje się tak ponieważ logujesz się z określonej końcówki sieci przewodowej lub światłowodowej lub też znajdujesz się w zasięgu określonych stacji BTS (to te, które dają Ci zasięg na telefonie – bez nich nawet nie porozmawiasz). Jeżeli chcesz wiedzieć dokładniej, jak można określić twoje położenie na podstawie stacji BTS, poczytaj o triangularyzacji.
Ponieważ serwer musi wiedzieć, czyje zdjęcie jest do wyświetlenia – wysyłana jest zawartość kodu QR a tym samym twój identyfikator (w tym PESEL). Z bazy PESEL wyciągane jest zdjęcie i odsyłane w odpowiedzi.
W ten sposób doszło do powiązania twojej osoby (zdjęcie, imię, nazwisko, PESEL) z miejscem, gdzie skanowano twój kod QR. Jeżeli bywasz w monopolowym to rząd się o tym dowie i może ocenić Cię negatywnie. Działa to właśnie tak w Chinach i Indiach.
Możesz także ściągnąć darmową aplikację «skaner certyfikatów COVID», aby zobaczyć ilu jeszcze uprawnień potrzebuje od Ciebie ta aplikacja. Sprawdź dokładnie, czy nie pyta o lokalizację. Jeżeli to robi, to możesz mieć pewność, że aplikacja dodatkowo wyśle twoje współrzędne GPS.
Tak działa właśnie ocenianie, profilowanie i inwigilacja.
Co z moimi prawami człowieka?
Prawa człowieka według Konstytucji RP i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka były chronione. Były, albowiem nie można było ich odbierać bezpodstawnie. Certyfikat szczepienia nie stwierdza dosłownie nic w zakresie twojej zdolności do przenoszenia wirusa. Nie jest chronione zdrowie ogółu, a więc jest niekonstytucyjnym narzędziem. Kiedyś było prawo do decyzji czy chcesz się leczyć czy nie i nie było żadnego przymusu do procedur medycznych, o ile ważniejsze nie było zdrowie ogółu.
Obecne tzw. szczepionki nie chronią zdrowia ogółu społeczeństwa, więc powinno być bez zmian ale nie jest.
Na świecie postanowiono, że rządy poszczególnych krajów (są nieliczne wyjątki) zgnoją jak się da obywatela i zalegalizują tą drogą przepływ pieniędzy z testów antygenowych i testów PCR do kieszeni firm farmaceutycznych (możliwe, że są szantażowane np. odmową dostarczania leków na inne choroby). Teraz twoje prawa człowieka są na sprzedaż – musisz prawa człowieka sobie kupić, aby móc np. wejść do kina, teatru, galerii czy pociągu dalekodystansowego. Prawo to kupujesz «szczepiąc się» i ryzykując swoje zdrowie (szczepienia mają charakter eksperymentalny do 15 maja 2023 roku), mając fuksa, że twój test wyszedł dodatni (jesteś więc tzw. «ozdrowieńcem», mimo, że możesz nie mieć przeciwciał, bo twój test był ujemny) lub też kupujesz swoje prawo na 2 dni (gdy test jest ujemny). Nie czujesz się z tym jak piłeczka w bębnie totalizatora sportowego? Czy w przypadku podejmowania decyzji o szczepieniu nie czujesz się jak podczas rosyjskiej ruletki?
Tak wygląda zdobywanie praw w państwie totalitarnym – dostajesz prawa za bycie cichutką grzeczną szczepiMysią siedzącą pod miotłą i słuchającą grzecznie telewizora. Prawa, które po pewnym czasie znikają, tak szybko jak zechce twój tyran, któremu okazujesz posłuszeństwo.
Wolność jest wtedy, gdy rząd boi się obywatela. Niewola jest wtedy, gdy obywatel boi się rządu.
Rybnik – co się właściwie tam stało?
Przez procedurę numer 70/2021 (podpisaną przez wielu decyzyjnych) doszło tam do śmierci pacjenta, który mógłby nadal żyć. Procedura ta według wersji, który otrzymał Grzegorz Braun – poseł Konfederacji w ramach prowadzenia śledztwa poselskiego – wymuszała czekanie 4–6 godzin z przyjęciem pacjenta, gdy w przypadku wielu chorób (choćby udar, zawał) – decydują minuty lub pojedyncza godzina o życiu pacjenta. Procedura szpitalna zabiła pacjenta.
Gazeta wyborcza oczernia Konfederację, że jest odpowiedzialna za hejt, zaś wybiela szpital. Nie ma tam ani linka do wypowiedzi Konfederacji, ani szczegółów co się stało. Ze szczegółami możesz się zapoznać w tym filmie oglądając kolejne 9 minut telekonferencji ze szpitalem. Osoba po stronie szpitala od kłamstw aż robi się czerwona i ocieka potem. Poseł pokazuje 2 procedury, które posiadają podpisy osób decyzyjnych do kamery.
Skoro poseł otrzymał inną wersję niż pokazuje to dyrekcja szpitala – pewne w 100% jest jedno – doszło do fałszerstwa dokumentu. Albo celowo posłowi dano podrobioną wersję (mało prawdopodobne), albo potem z datą wsteczną podpisywano na nowo dokument w strachu przed dochodzeniem (bardziej prawdopodobne).
Tak oszukuje się ludzi, co jest prawdziwą przyczyną nadmiarowych zgonów w Polsce. Gdyby nie te obligatoryjne testy, które stały się elementem religii i czci szpitali i wielu placówek medycznych – wiele istnień ludzkich udałoby się uratować. Tak na prawdę prawdziwej separacji wymagają tylko osoby z osłabioną odpornością lub biorące leki immunosupresyjne i to dla nich powinno się tworzyć oddzielne oddziały z zaostrzonymi środkami sanitarnymi, bowiem w dobie wirusa, który jest wszędzie i często nie wiadomo jak się dostał (np. na Antarktykę) – sens ma jedynie ochrona najsłabszych.
W razie wizyty na prokuraturze – posłowi Grzegorzowi Braunowi radzimy już teraz wykonać kopię notarialną wersji, którą otrzymał, aby nie zaginęła na prokuraturze.
Czy tylko Rybnik?
Nie tylko Szpital w Rybniku ma na sumieniu swoich pacjentów, dlatego, że ważniejszy był wszystkowiedzący test i procedury a nie badanie przedmiotowe. Badania przedmiotowego też nie wykonano w innym szpitalu, gdzie lekarz bazował jedynie na zeznaniach ratowników zamiast pacjentkę zbadać. Obecnie do Częstochowy nie chodzi się na pielgrzymkę lecz po zgon. Niestety, ale wygląda na to, że w szpitalach nie ma zatrudnionych lekarzy, ale roboty (bioboty) do łapania czarnych wypasionych gołębi gatunku coviDOVE.
Czy dane o szczepieniu są bezpieczne?
Mimo zapewnień rządu, że twoje dane zawarte w certyfikacie szczepienia będą bezpieczne, niestety na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich dowiedzieliśmy się, że twoje dane medyczne o szczepieniu nie są bezpieczne i dzięki MEiN Kampf mają do nich dostęp poszczególne uczelnie. Każdy kto pracuje w uczelni będzie więc mógł się dowiedzieć czy jesteś osobą zaszczepioną, niezaszczepioną i czym zaszczepioną.
Dane o szczepieniu nie są też bezpieczne z tego względu, że system rejestracji na szczepienie rządową szczepionką zachowuje się inaczej w przypadku osoby zaszczepionej (której PESEL, imię, nazwisko jest prawidłowe) niż w przypadku osoby nieszczepionej. Możliwe jest pozyskanie kompletu tych danych z KRS (sprawdzanie kolejnych numerów KRS), CEiDG oraz ksiąg wieczystych (sprawdzanie kolejnych numerów KW z wyliczeniem cyfry kontrolnej).
W końcu w obecnym czasie, gdy wielu pracodawców bardzo chce wiedzieć kto jest zaszczepiony, posuną się wykorzystania każdej z możliwych dziur w każdym możliwym systemie. Systemy stoją do nich otwarte szeroko. <złość>
Wskażemy tutaj, że jeżeli chcesz wiedzieć czy twój sąsiad w bloku jest zaszczepiony – posiadasz swój numer księgi wieczystej (KW) w akcie notarialnym. Wystarczy ten numer podać na stronie ekw.ms.gov.pl, by się dowiedzieć, jaki numer ma księga wieczysta założona pod budynek lub grupę budynków. W tej zbiorczej księdze wieczystej znajdują się numery do ksiąg wieczystych dla poszczególnych lokali, a tam znajduje się zawsze imię i nazwisko osoby i według nowych przepisów także PESEL właściciela. Podczas aktualizacji księgi wieczystej zostanie on wpisany. Masz więc często komplet danych (imię, nazwisko, PESEL), by sprawdzić czy twoi sąsiedzi są zaszczepieni przeciwko kociej grypie.
Po głębszej analizie rozporządzeń dowiadujemy się, że dostęp do danych o twoim szczepieniu ma około 20 instytucji państwowych. Z całości można wyciągnąć wniosek, że cała akcja «szczepień», wymazów i kwarantann była prowadzona by agencje państwowe poznały twój numer telefonu, jakiego smartfona używasz, e‑mail i adres pobytu oraz z kim mieszkasz (kwarantanny osób wspólnie przebywających).
Teraz wrócimy do zapisów rozporządzeń oraz wystąpienia RPO wraz z cytatatmi, aby nikt nie mógł Ci wmówić, że stronę prowadzą «antyszczepionkowcy» i «foliarze».
Czy teraz bezpiecznie się czujesz i czujesz jeszcze, że została na Tobie choćby nitka prywatności i wolności? My widzimy tutaj jedynie państwo totalitarno‑policyjne z pełną kontrolą, bowiem jak się niżej dowiesz policja wie nawet w jaką część ciała wstrzyknięto preparat, jaki, jakiej serii i w jakim ośrodku. Brakuje tylko numeru twojego buta.
W rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 23 grudnia 2020 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie rodzajów, zakresu i wzorów dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania znalazł się poniższy zapis.
Rozporządzenie zmieniające z dnia 11 czerwca 2021 (Dz.U. 2021 poz. 1054) przekazuje dane z karty szczepień do systemu kovidowego, z którego korzystają służby typu policja, straż graniczna itp.
Poniżej cytat komu udostępniane są informacje z systemu kovidowego (o którym mowa w ust 4 pkt. 1.
Mamy nadzieję, że w sytuacji, gdy tyle organów państwowych (z których wyciekają dane) czujesz się bezpiecznie, gdy powyżej wyróżnione na niebiesko dane trafiają w ich ręce. <złość> Nie zastanawia Cię dlaczego akt, który ma 20 aktów zmieniających nie posiada jeszcze tekstu jednolitego? Właśnie dlatego, aby nie było Ci dane zbyt łatwo się dowiedzieć, że twoje dane nie są bezpieczne. Tajemnica lekarska jest nic nie warta, bowiem inne ustawy i rozporządzenia mogą czynić w niej wyłomy. Lekarz musi podać te dane, gdy inna ustawa tak mówi!
Lepiej więc było się nie szczepić, bo w przypadku kwarantanny organy te otrzymywały poza imieniem, nazwiskiem i PESEL‑em (które znają z rejestru PESEL) jedynie twój adres pobytu i numer telefonu.
Jeżeli prywatność i wolność coś dla Ciebie znaczy polecamy:
- nie szczepić się przeciwko kociej grypie,
- nie wymazywać się (są testy w aptece – jeżeli już na prawdę czujesz, że musisz...),
- nie podawać znajomym i urzędom swojego adresu zamieszkania (wystarczy im skrytka pocztowa) – utrudni to nałożenie na Ciebie kwarantanny i wypisanie Ci skierowania na test,
- wyrzucić smartfona do kosza po unieszkodliwieniu go wcześniej w mikrofali (po wcześniejszym demontażu baterii!).
Polecimy też wymianę kart SIM na czeskie nie wymagające rejestracji (nie wkładaj do tego samego aparatu telefonicznego) oraz likwidację adresu e‑mail i założenie sobie nowego. W ten sposób aparat inwigilacyjny przetrzymywać będzie nieaktualny numer telefonu i nieaktualny adres e‑mail. Niech się cieszą, że mają śmieci w bazie danych!
Jeżeli wynajmujesz mieszkanie – zastanów się czy nie warto podpisać nowej umowy, a dotychczasową rozwiązać. Niech posiadają jeszcze więcej śmieci w bazie danych.
Czy politycy się szczepią?
Czy politycy którzy namawiają Cię do szczepienia są sami zaszczepieni? Otóż nie, nie wszyscy są zaszczepieni. Nie udało się tej informacji zdobyć w drodze zapytania o informację publiczną ile procent osób w kołach i klubach sejmowych i w senacie jest zaszczepionych, ale udało się zdobyć inną drogą dane imienne. Oto one(t). Tak bezpieczne są dane o szczepieniach. <rozbawienie>
Media od 2 lat okłamują Polaków
W tzw. «wolnych mediach» (nie mylić ze stroną wolnemedia.net, chodzi o Gazetę Wybiórczą i jej przybudówki, WP.pl, telewizje itp.) od 2 lat trwa okłamywanie ludzi.
Poniżej znajduje się podstawowa lista kłamstw.
- Chorzy bezobjawowi – nie ma czegoś takiego w medycynie. Albo człowiek jest chory, bo wykazuje jakieś symptomy chorobowe albo jest zdrowy. Stan kiedy wykrywa się bakterie i wirusy nosi nazwę «zakażony» oraz «nosiciel». Jest wiele przypadków nosicielstwa różnych bakterii i wirusów bez wystąpienia choroby. Wiele ludzi zakażonych jest wirusem opryszczki, ale nie choruje.
- Liczba wykonanych testów – w sytuacji, gdy ustawy i rozporządzenia nakazują rejestrację jedynie dodatnich komercyjnych testów (np. test wykonany w celu podróży samolotem, czy też wstępu na festiwal lub też zlecone odpłatnie w laboratorium). Straszy się ludzi wysokim odsetkiem dodatnich wyników testów w sytuacji braku rejestracji testów ujemnych. Taki stan rzeczy musi podwyższyć procent dodatnich testów i wprowadza w błąd zarówno ludzi jak i «ekspertów», którzy wypowiadają się na temat epidemii. Dobry ekspert zauważy manipulację i odmówi sporządzenia opinii widząc takie nadużycia.
- Niewspominanie o fakcie, że wyniki testów antygenowych i molekularnych posiadają wyniki tzw. fałszywie dodatnie. Gdyby rejestrowano wszystkie wykonane testy – dla antygenowych można się spodziewać około 3% testów fałszywie dodatnich. Po wykonaniu miliona testów komercyjnych będzie to stanowić 30 tysięcy dodatnich testów. Przy zarejestrowaniu jedynie 200 tysięcy testów (wydolność testowa publicznej służby zdrowia) wynik ten zostanie podany fałszywie opinii publicznej jako około 15% dodatnich testów już z samych testów fałszywie dodatnich!
- Traktowanie przez lekarzy śmierci z powodu zawału lub zapalenia wyrostka robaczkowego ze współistniejącym nieobjawowym dodatnim testem na obecność SARS‑CoV‑2 jako śmierci na COVID‑19 ze współistniejącą inną chorobą.
- Traktowanie przez lekarzy śmierci z dodatnim testem na obecność SARS‑CoV‑2 bez rozpoznanej choroby, po długim czasie oczekiwania w karetce jako śmierć na COVID‑19, gdy nie przeprowadzono żadnego badania przedmiotowego. Podczas gdy powodem śmierci było pogorszenie stanu chorego z powodu oczekiwania na test lub na «lepszy test».
- Orzekanie o groźności SARS‑CoV‑2 na podstawie CFR zamiast IFR (wiedząc, że większość zakażonych nigdy nie rozwija choroby).
- Mówienie o ilości wykrytych zakażeń bez wskazania prawdziwej liczby wykonanych testów tylko sztucznie napędza tzw. «falę». Logicznym jest, że wykonanie 2 razy większej ilości testów przyniesie wzrost wykrytych przypadków około 2‑krotnie (w przypadku raportowania wszystkich testów, a tak nie było i nie jest).
- Traktowanie zdrowych osób niezaszczepionych jako zagrożenie dla społeczeństwa. Można tu przywołać histeryczną manipulację OKO.press mówiącą wręcz o bombach wirusowych.
Można więc o pani Miładzie Jędrysik i OKO.press (skoro nie usunęli tego do tej pory) śmiało powiedzieć, że nie tylko ubliżają ludziom i ich odczłowieczają, ale publicznie stosują mowę nienawiści wobec osób «niezaszczepionych» przeciwko COVID‑19.
Od kiedy trwa plan?
Plan przejęcia wolności i prywatności obywateli trwa minimum od 2009 roku, kiedy w wielu krajach próbowano przepchnąć przymusowość szczepień przeciwko świńskiej grypie wywołanej przez wirusy A/H1N1v. W Szwecji wtedy się to udało, a potem ludzie masowo chorowali na narkolepsję (skutek uboczny preparatu Pandemrix).
4 lipca 2012 (słownie: dwa tysiące dwunastego roku!) próbowano wprowadzić przymus szczepień (spoza programu PSO) i stan epidemii w polskim prawie. Najlepszym dowodem tego jest to oto przemówienie, które miało miejsce w senacie w 2012 roku.
Czy nie czujesz się, jakby mówiono to teraz? Zauważ, że w 2012 roku PiS wcale nie rządził w Polsce – to były rządy Platformy / Koalicji Obywatelskiej. Stan epidemii i przymusowe szczepienia są więc w Polsce dziełem tej partii, a nie samego PiSu. W Polsce obecnie mamy stan demokracji podobny do chińskiego. Niby mamy między kim wybierać, jednak gdy sobie przypomnimy co się działo lub gdy Wam to ktoś pokaże (cenzura w mediach) – nagle okazuje się, że wszyscy są tacy sami i nie mamy na kogo głosować, aby było lepiej.
Dzieje się tak dlatego, że do władzy doszli globaliści, którzy stoją za koncernami farmaceutycznymi. Nie liczy się zdrowie, ale zysk. 2012 rok nie jest tu przypadkiem. Zapoznaj się z 18 i 19 stroną tego oto dokumentu.
PZH, URPL oraz fake‑hunterzy też Cię okłamali!
Na stronach PZH, URPL oraz fake‑hunterów można znaleźć fakenews zapewniający, że szczepionki mRNA nie integrują się z genomem ludzkim. Należy zaznaczyć, że instytucje te nie napisały, że brak jest badań w tej kwestii, ale zapewniali Cię, że jest to niemożliwe. Jako rzetelne źródło informacji postanowiliśmy to sprawdzić w dostępnych badaniach naukowych. O polimerazie theta (Polθ) pisaliśmy już jakiś czas temu twierdząc, że jest to możliwe. Są jednak świeższe badania, które udowadniają bezpośrednio, że zawartość Comirnaty▼ – BNT162b2 (to kodowa nazwa substancji czynnej, wg polskiej ulotki substancja czynna nazywa się tozinameran, według szwedzkiej ulotki: toxinameran) – integruje się z genomem ludzkim i zmienia m.in. ekspresję genu LINE‑1. Z pełną treścią badania możesz się zapoznać w uznanym, recenzowanym czasopiśmie naukowym MDPI. To udowadnia, że PZH, Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych i fake‑hunterzy Cię okłamują. Inne badanie ukazuje również możliwość przekodowywania mRNA do DNA (i wbudowywanie transkryptu do DNA gospodarza).
Komu więc wolisz wierzyć? Politykom, fundacjom, urzędom, z których minimum część z pomocą kłamstwa i propagandy pomaga zarabiać mafiom narkotykowym na twoim zdrowiu, czy raczej niezależnym naukowcom, którzy przeprowadzili badanie i stwierdzili jak jest naprawdę?
Może jest odpowiedni czas, aby do ministerstwa prawdy (MZ), PZH oraz URPL wysłać zapytanie o podanie na jakich badaniach związanych z Comirnaty▼ bazowali pisząc swoje zapewnienia? Możesz tego dokonać za pomocą zapytania o informację publiczną. Nie licz tylko, że otrzymasz link do tego badania. Jednak gdy urząd nie odpowie lub odpowie wymijająco – możesz pożalić się do RPO, że urząd nie pracuje właściwie i żądasz, aby urząd udzielił odpowiedź na twoje pismo. Masz też prawo domagać się potem odpowiedzi w drodze skargi do WSA (jak wygląda to w praktyce – znajdziesz na Panoptykonie). W pierwszej kolejności, jako, że nie jesteś fundacją – zwróć się do RPO. Zyskujesz dodatkowy dowód przed sądem.
Nie wiemy na obecną chwilę, jak wygląda sytuacja z mRNA zawartym w Spikevax (producent: ModernaTX, substancja czynna: elasomeran wg nieoficjalnych informacji, niewskazana w ChPL). Dowiedziono, jednak że konkretne mRNA zawarte w Comirnaty▼ (większość wykonanych szczepień w Polsce) – integruje się z genomem ludzkim. Jednak wykazanie, że choć jeden z mRNA zawartych w szczepionkach przeciwko COVID‑19 integruje się z genomem ludzkim – pozwala stwierdzić, że powyższe instytucje (i kaczki dziennikarskie przez nich opłacane i za nimi chodzące) Cię okłamały w tak ważnej kwestii, jak integralność twojego ciała! Oczywiście integracji tej nie da się odwrócić i nie da się «odszczepić». Ponieważ wyrażona została przez Ciebie «dobrowolna zgoda» na piśmie, to Ty poniesiesz wszystkie skutki tego «szczepienia».
Leki antywirusowe podawane w szpitalu
Podczas leczenia ciężkiej fazy COVID‑19 w Polsce wciąż w szpitalach stosuje się lek rendesivir. Leki z tej grupy (antywirusowe) działają jedynie w początkowej fazie choroby, kiedy wirus się namnaża, czyli w okresie wylęgania choroby i na wczesnym jej stadium. Do niewydolności oddechowej w tej chorobie dochodzi stosunkowo późno, gdy trwa już burza cytokinowa, zaś wirusa już nie ma (są jego fragmenty) lub też jest obecny w niskim mianie. Wirus swoje już zrobił i podawanie remdesiviru nic nie zmieni o ile podawany jest w charakterze leku hamującego replikację.
Nie jest to żadna nowa wiedza, ale wiedza na podstawie podobnej choroby – grypy, która także potrafi prowadzić do niewydolności oddechowej. Wtedy już jest za późno na podanie leków antywirusowych.
Leki antywirusowe są skuteczne wtedy, gdy zostaną podane stosunkowo wcześnie zanim wywołają powikłania. Jest to wspólne dla grypy, COVID‑19 oraz HIV/AIDS. Podawanie leków przeciwko AIDS w fazie niewydolności immunologicznej nie przynosi już korzyści. Wczesne ich podanie (od razu po zakażeniu) pozwala często uniknąć choroby. Wczesne podanie po kilku miesiącach – oddala chwilę po jakiej nastąpi AIDS.
Prowadzenie badań nad amantadyną, iwermektyną, remdesivirem czy molnupiravirem w fazie, gdy chory trafiał do szpitala lub pod respirator i mówienie, że lek jest nieskuteczny jest więc manipulacją, bowiem leki antywirusowe przeznaczone są do wczesnego leczenia, a nie leczenia powikłań choroby.
Podawanie remdesiviru (który dodatkowo nie ma aprobaty WHO) w szpitalu nie jest więc próbą leczenia, ale wyprowadzaniem pieniędzy w ilości 1600 zł tylko na jednej «terapii». Odpowiednim miejscem na podanie leku antywirusowego jest pobyt w domu, gdy występują pierwsze objawy zakażenia (katar, ból gardła, podwyższona temperatura ciała itp.).
Zmarnotrawiono prawie 1.2 miliarda złotych naszych pieniędzy!